środa, 30 listopada 2011

Kim jestem?



Macie jakiś pomysł? Kim jestem?
Projektantką? Krawcową? Producentem toreb? Rzemieślnik kaletnik? Bo jak się mnie ktoś pyta czym się zajmuję w "życiu" to co ja mam mówić :)?

Dziś powrót do korzeni. Kilka toreb, nowych starych, różnych :)
Jak nietrudno się domyśleć, od jakiegoś czasu szycie toreb stało się moim "sposobem na życie". Już rok minął od założenia firmy. Nie pamiętam kto,( Magda? ) ale ktoś napisał mi wtedy, przed rokiem, jak pisałam że zakładam firmę, że będę potrzebowała dużo wsparcia.
To święte słowa były. Gdyby nie spokój i opanowanie mojego męża, pomoc rodziców i wszystkich których mogłam o tę pomoc poprosić, to byłabym w ... hmm no właśnie tam ;)
Przez ten rok bardzo się rozwinęłam, dojrzałam w tym co robię. A może tak mi się tylko wydaje? :) Ja mam poczucie, że z każdym dniem, z każdą kolejną torbą jest coraz lepiej. Że każda kolejna uszyta rzecz jest lepsza od poprzedniej. Cieszy mnie bardzo to, że niezmiennie sprawia mi to ogromną frajdę i daje mnóstwo satysfakcji. Naprawdę :) Idę do pracy i się cieszę, że tam idę. Czy można sobie wymarzyć lepszy "kawałek chleba"?
Od pewnego czasu stale współpracuję z cudowną krawcową, a przy tym fantastyczną babką - Anią. I szczerze, gdyby nie ona, nie zrobiłabym 1/100 tego co udało mi się zrobić.
Ania potrafi wszystko. Na dodatek nie dość że wszystko potrafi uszyć, to jeszcze potrafi to wytłumaczyć, a robi to w takim tempie, że może się zakręcić w głowie!
Dzięki Ania :)) Bez Ciebie to wiesz ... Nic by nie było ;)))

Zatem, kilka zdjęć.
Torba uszyta z ekozamszu typu alcantara, bawełnianej podszewki i skóry naturalnej :)





Ta z kolei, z zamszu naturalnego, bawełnianej podszewki i skóry naturalnej :)





Sporo szyjemy ostatnio ze skór naturalnych. Niełatwe, ale wdzięczne :)





I tak od roku, codziennie wieczorem nie mogę się nadziwić i nadziękować Opatrzności, że mogę robić to, co robię..

Pozdrawiam gorąco! I czekam na śnieg :))))

Zu

niedziela, 27 listopada 2011

Post Dziękczynny - bo trzeba mieć fantazję!




Ostatnio moja mama poprzegrywała filmy z VHSu na DVD. Stare, sprzed około 20 lat.
Znalazły się tam między innymi moje występy z Domowego Przedszkola ( dziury w kapciach na wystające palce to chyba był standard? ), nagrania moich egzaminów ze szkoły muzycznej, ale również imprezy moich rodziców, bal przebierańców na którym przebrany za cygankę dentysta rwał zęba facetowi przebranemu za baletnicę, narzędziami pozyczonymi od dentystki przebranej za dentystkę. Nagrania imprez motocyklowych - bo przede wszystkim na takie wtedy rodzice jeździli, a że zawsze brali mnie ze sobą, miałam niezły powrót do przeszłości. Mój tato w dredach, moja mama w skórzanych spodniach, z warkoczem, wszyscy zapakowani do busa "ogórka", z motocyklami na pace. Ja spałam sobie wygodnie z tyłu, na silniku. Ciepło było, mieściłam się. To były fantastyczne czasy. Pamiętam że w skrytce z przodu, zamykanej na chromowaną klameczkę, był śpiewnik i potrafiliśmy całą drogę "prześpiewać" - pamiętam, jak pytałam mamę, co to znaczy "szlochać" ( " Z młodej piersi się wyrwało i za wojskiem poleciało tralala i po nocach tęsknisz szlochasz").
Pamiętam jak na Wyścigach Motocykli Zabytkowych w Olsztynie, moja mama wyprzedziła mojego tatę.. wywalił się na winklu, a moja mama z godnością go objechała :)

Wydaje mi się, że my też mamy fantazję. Ale jaka to fantazja, w porównaniu do tej, moich rodziców? Za tak ciężkich czasów.. Gdzie mój tato czekał na paszport 2 lata, żeby pojechać na wymarzoną wyprawę do Anglii, zabytkowym angielskim motocyklem.. Ja miałam 3 latka, tato 27.. odrestaurował sam w garażu, kupiony w częściach motocykl, którego w Polsce nikt wcześniej nie widział.. bez takiej dostępności informacji jak teraz, bez internetu - ba! bez telefonu! Chciał i zrobił. A jak w końcu udało mu się wyruszyć, to w angielskiej prasie motocyklowej był na okładkach, bo było to zjawisko, że gość zza żelaznej kurtyny, przyjechał na angielskim, własnoręcznie odrestaurowanym motocyklu, w białych trampkach i kasku spadochroniarskim..
A w mojej szkole muzycznej, do której potem poszłam, nauczyciele często nie odpowiadali mu dzień dobry. Bo miał dredy i przyjechał motocyklem, a nie grał pierwszych skrzypiec w filharmonii. Ja miałam sporo nieobecności - bo dużo wyjeżdzaliśmy. Nie grałam po 8 godzin dziennie, jak niektóre koleżanki z klasy. Ale czy to był powód aby tak nas traktować? Prawda, że nie? Ale ile ja się strachu najadłam ile poniżających słów musiałam przyjąć na klatę.. I co? :)

I dziękuję moim rodzicom, że nigdy nie dali się włożyć w tryby, w tryby życia z klapkami na oczach, w tryby "normalnego" życia. Dziekuję, że pokazali mi, że można żyć inaczej, z fantazją, nie zamykając się na nic. Nie dając zwodzić pozorom.
Mamo, Tato - dziękuję!
Dziękuję za granie po nocach w piłkarzyki, za przeciągające się do 4 nad ranem próby zespołu, za jazdę telemarkiem, za przegadane kolacje, śniadania i obiady.
Za imprezy ze zjazdami na nartach po trawie i tańcami na bosaka do rana.







Z pozdrowieniami dla wszystkich, nie mieszczących się w ramach "normalnego" życia! :))

Zu

niedziela, 20 listopada 2011

Maszeruj z chamem albo giń..

Przepraszam, że tak rzadko. Przepraszam, że jak już, to krótko. Przepraszam.

Od kilku dni piosenka SDMu nie chce się ode mnie odczepić. Niestety na każdym kroku napotykam sytuacje, gdzie tekst ten sam wpada z powrotem do głowy.

Tydzień temu byliśmy w Cisnej na koncercie Starego Dobrego Małżeństwa. Był to koncert zorganizowany w ramach 50lecia Grupy Bieszczadzkiej GOPR.
Nie wiem, czy znacie ich najnowszą płytę, ale właśnie ten materiał głównie przedstawili. Bardzo bardzo mocny. Bardzo bardzo przygnębiający. I na dodatek bez cienia nadziei. Bez żadnego promyczka. Nie wiem czy był to repertuar dobry do świętowania takich obchodów, ale na pewno był dobry do zadumy, refleksji i przypomnienia sobie jak hierarchia wartości powinna wyglądać.
Chamstwo w narodzie, jak mawia mój mąż.
Uciekliśmy od tego jak daleko tylko mogliśmy. Ale i tu nas to dosięga, niestety. Świat bez wartości. Powierzchowny. Bez treści. Bez ambicji, honoru. Bez charakteru. Obślizgły, chamski, wulgarny. Oszukany.

Może dlatego, że jestem młodsza, a może dlatego, ze bardziej naiwna. A może dlatego, że jestem po prostu inaczej skonstruowana, oprócz tego wszystkiego co widzi Myszkowski, ja widzę też światełko. Światełko dla wybranych, którzy nie pójdą z chamem za rękę.

Widzicie je też?

Zu