Domyślam się, ze świętować taki wiek można na różne sposoby.
Z pewnością bardziej eleganckie, wytworne i wykwintne.
Ale czy ktoś słyszał, o inauguracji skoczni narciarskiej na imprezie urodzinowej??
Kilka miesięcy temu w naszej rodzinie padł pomysł zbudowania skoczni narciarskiej koło domu. Uściślając pomysł ten zrodził się w głowie mojego ojca i męża (nie ojca i męża w jednej osobie, tylko ojca Erwina oraz męża Bartka). A jak wymyślili, tak zrobili. I na przełomie maja i czerwca, zbudowali skocznię.
Żeby konstrukcja była prawidłowa, nakupili książek, pogadali z tymi co się znają i postawili. Poznali też pana Józefa z naszej wsi, który trenował skoczków i biegaczy, w czasach bardziej życzliwych dla sportu młodzieży wiejskiej.
Lato minęło, skocznia stała i czekała, aż ktoś odważy się z niej skoczyć. Nie to, żeby był to jakiś mamut. Zwykła K20. Ale trochę skóra cierpnie jak się nie widzi, co jest za progiem.
Już się wydawało się, że zima w tym roku będzie zbyt cienka, żeby skocznię wypróbować, jednak pech chciał, a może dobry los sprawił, że zima nadeszła, przyniosła śnieg, a tym samym stworzyła możliwość oddania skoku.
Okazało się, że najdogodniejszym terminem będzie ten w moje urodziny :)
Nie wiem, czy to dlatego zajęłam pierwsze miejsce w kategorii kobiet, że pozostałe dwie mnie lubią i nie chciały, żebym blado wypadła w ten ważny dzień? Czy po prostu poszybowałam tak daleko ( całe 4,5 metra)?
Mniejsza z tym. Za największy sukces uznaję to, że nikt się nie połamał, deska ortopedyczna się nie przydała i wszyscy mogliśmy wieczorem zjeść kawałek tortu i wypić toast.
Niedaleko naszego domu kiedyś stała skocznia narciarska. W naszym domu, jak jeszcze nie był nasz, pewien gość robił narty. Najbliżsi sąsiedzi jak się okazało, skakali, nawet w Zakopanem. Z naszej wsi pochodzi wielu utalentowanych narciarzy. O niektórych było lub jest głośno - jak o chociażby Andrzeju Krygowskim, czy Ewelinie Marcisz, o niektórych nikt nie wie i nie pamięta. Wspomniany pan Józef ma w swoim archiwum zdjęcie, na którym widać liczną grupę dzieci i młodzieży z nartami biegowymi, stojącą na polu obok naszej starej szkoły..
Na zakończenie turnieju skoków na naszej skoczni, pan Józef zadedykował i zadeklamował mojemu ojcu część wiersza Seweryna Goszczyńskiego:
Zdjęcia zrobione przez Karolinę Kiwior, zwaną Kulą :)
Od lewej Basia, Ewa i ja :)
Od lewej Paweł, Wojtek i mąż Bartek z wąsami :)
Dzieciaki :))
Zuzia Górska