wtorek, 26 czerwca 2012

Wielkie Nadzieje




Powoli przyzwyczajamy sie do pracy w nowym miejscu, jest coraz spokojniej i wygodniej :)
Wydawało mi się, że jak się przeniesiemy na nasze nowe 80m, to będziemy mieć TAK DUŻO MIEJSCA, a okazało się, że miejsce to wypełniło się już niemal po brzegi :)
Układ pomieszczeń w mieszkaniu dyrektora ( tak, przestrzeń którą zajeliśmy to było mieszkanie dyrektora szkoły) jest wymarzony dla naszych potrzeb, nie wiem jak to możliwe, ale chyba ktoś to wcześniej zaplanował. Biuro, krojownia, szwalnia. Idealny ciąg komunikacyjny.
Jeszcze nie zdążyliśmy do końca posprzątać po wprowadzinach a już zdążyłyśmy nieźle nabałaganić :)) Liczę na to jednak, że ten bałagan można sklasyfikować jako artystyczny :)

Nie ukrywam, momentami jestem przerażona. Boli mnie za mostkiem i nie mogę spać. Czasem ze zdenerwowania odcina mi prąd i muszę natychmiast usiąśc, bo mój organizm broni się przed stresem zasypiając.
Boję się, czy to na co się porwaliśmy będzie miało dalszy ciąg, czy nie za dużo tych sukcesów, tych spełnionych marzeń.
Martwię się, czy to co stworzyliśmy ma szansę istnieć. Czy któregoś dnia nie okaże się, że czas gasić światło i zamykać pudła z resztkami materiałów i igieł do maszyn.
Nie znam się na biznesie, na PRze, na marketingu. Wszystko co robię, robię intuicyjnie. Z wiarą i naiwnością. Z wielkim sercem i przekonaniem, ale czy to wystarczy?
Czy moje działania marketingowe, wypływające z samego końca świata okażą się wystarczające, aby unieść   to wszystko?
Czy ja się nadaję?

Wpadam ze skrajności w skrajność. Z euforii w przerażenie. Bo co będzie, jak się nie uda? Co będzie jak któregoś dnia okaże się, że nasze produkty przestały się podobać? Że coś się skończyło?
Że mam złe pomysły? Że moje projekty są do bani?
A z drugiej strony.. może jednak? Przecież niektórym się udało! Może nam też! Może będziemy mogli robić to co daje nam tak wielką radość, taką radochę, taką frajdę?
Może a nuż?
Będę się bardzo starać, obiecuję, dam z siebie wszystko!!

Zajrzyjcie Kochani wirtualnie do naszej Pracowni i powiedzcie proszę, że wszystko będzie dobrze :)



 Tutaj się szyje. Mamy już sporo maszyn, a jest szansa, że będzie jeszcze więcej :))





Pod stolikiem z hafciarką, widać moją Elnę od której wszystko się zaczęło :))








 To krojownia :)








 Najważniejsze tablice w pracowni - nr. zamówień i daty! :)






Najważniejszy wieszak w pracowni! Formy! :)



Żelazko odgrywa również jedną z najważniejszych ról :)






A pod stołem do krojenia trzymamy to, czego nie udało się upchnąć gdzie indziej :))




I komódka niemalże jak u Pana Robótki :))


I kawałek centrum dowodzenia - czyli biura :))




Z pozdrowieniami i podziękowaniami,
Zuzia



piątek, 8 czerwca 2012

Nowa Stara Szkoła

Od ostatniego wpisu minęły niecałe 2 miesiące, oczywiście sporo przez te 2 miesiące się działo :)) Głównie związanego z remontem budynku Starej Szkoły w naszej wsi, o której pisałam ostatnio. To tytułem oficjalnego wstępu. Nieoficjalnie - przez ostatnie 2 miesiące używaliśmy tylko kilku słów: ekipy, fachowcy, mapki, geodeci, pozwolenia, kanalizacje, kominy, terminy, koparki, rurki, woda, prąd.. Szkoda, że kolejny raz przekonaliśmy się, że jak się czegoś nie zrobi samemu, to nie będzie to zrobione tak jak byśmy sobie tego życzyli. Ale, obiecałam sobie nie przjmować się głupotami - i oto jest :) Myślę, że nowy rozdział w naszym życiu, liczę na to, że tak samo piękny i szczęśliwy jak poprzedni. Liczę na to, że dużo dobrego wygeneruje nasza bytność w tym miejscu. Marzę o tym, aby okazało się, że szczerość i naiwność w postrzeganiu świata wyjdzie nam na dobre. Kawałek naszej nowej Pracowni, w Nowej Starej Szkole :)
 





I ja, w Szkole, w obiektywie Agi Błażowskiej :)

 

Obszerniejszy wpis planuję, jak już się nieco urządzimy :) A to już niebawem, bo od poniedziałku będziemy działać już w nowym miejscu :)
 I mamy nowe maszyny.. :))))

 Wasza nieco przerażona, ale jakże szczęśliwa,

 Zuzia