piątek, 22 kwietnia 2011

Spokojnych!

Spokojnych. W gronie bliskich, przyjaciół, tych w których towarzystwie czujecie się mądrzy, piękni, zabawni i młodzi. Otoczeni miłością, ciepłem, prawdą i serdecznością. W radości, w zdrowiu i spokoju.
Dziękuję, że zaglądacie. Cieszę się, że mogę składać Wam życzenia.

Zuzia



Ps. Udało mi się nareszcie uszyć coś dla siebie. No dobra, dla Krystyny :) Spodenki!! :)


środa, 20 kwietnia 2011

Chcesz rozśmieszyć Boga?

Powiedz mu o swoich planach.

Od trzech tygodni siedzimy w domu bo ktoś choruje. Zaczęło się od nocnej jazdy karetką do szpitala, z duszącą się Krysią. Ze szpitala wyszliśmy z moim rotawirusem. W tym czasie przyjechało do mnie 9 dziewczyn z różnych części kraju ( nawet ze Szczecina - 950km!) - na zlot szwaczek :) Co było niczym innym jak babskim długim weekendem :) Niestety ja spędziłam go w łóżku ( no dobra, trochę w łazience;)) Tak, że dziewczyny musiały gotować, sprzątać i karmić moje dzieci ;)) A muszę Wam powiedzieć, że ten rota niestety długi wyjątkowo - mnie trzymał od środy do poniedziałku. A w poniedziałek, jak się poczułam lepiej, wzięło Michała. I jego trzymało aż do soboty. Nie przypominam sobie takiego pogromu. Szczególnie, że nie było mojego męża, bo był na wyprawie skialpinistycznej, robili "trawers Berniny " ;)
Tak właśnie minął wyczekany babski weekend, a potem wyczekany tydzień z Monią, który miałyśmy spędzić na przygotowaniu kolekcji( ha ha hhahehehehe).. Ale, właściwie połowa planu została wykonana, bo miałysmy pić i szyć ;)
Wyobraźcie sobie jak bardzo musiałam się źle czuć, skoro przez chyba 4 dni nie otworzyłam komputera ;))) Przepraszam wobec tego, że milczałam w sieci ;)
A, no i jak już Michałowi przeszło, to wrócił szanowny małżonek, który od razu zakomunikował, że "coś go bierze" i "łamie go w krzyżu" no i niestety MUSI poleżeć ;) W związku z czym jestem totalnie nieogarnięta, nie wiem w co ręce włożyć, wobec czego nie wkładam w nic ;))) Sprzątam na okrągło, zeby przynajmniej na tym polu mieć czyste sumienie, ale z szyciem... cienko. Mam skrojoną superową ( moim skromnym ;)) torbę i od kilku dni nie mogę usiąść do maszyny, żeby ją skończyć. A CHCĘ JUŻ! Może dziś...?

Chwała Bogu, Zuziucha stąd doczekała się swojej torby :))) A musicie wiedzieć, że czekała od grudnia :), kiedy to przyniosła na warsztaty spódnicę skórzaną do przerobienia na torbę :) Zuzia nie chciała jej oglądać na zdjęciach - chciała mieć niespodziankę. A Wy co myślicie? Według mnie komplet bardzo fajny :))
Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że z takiej spódnicy może wyjśc taka torba :))

Portfel i kosmetyczka do kompletu :

Powstała też aktówka na pasku :)


I taki portfel na przykład:


A i jeszcze taka oversize'owa torba ( na plażę na przykład, o :))


Oczywiście uszyłyśmy o wiele więcej, ale w większości było to powielanie tego, co już kiedyś pokazywałam więc nie pokazuję :)

Na koniec chciałam dodać, że wiosna mnie rozleniwia...paradoksalnie mam mniej sił, chęci i czuję się po prostu "zmulona". Nie mam weny na ogródek, wiatr ostatnio połamał nam płot i w ogóle jakiś taki syfek się wkradł koło domu.

A, zapomniałabym.
Zanim zaczęliśmy chorować, odwiedziła mnie w pracowni Marta :) O stąd :)
Zadziwiające, jaki świat jest mały. Albo to ten "nasz worek" tylko taki mały..
W ostatnich dniach miałam czas na rozmyślanie ( jak człowiek leży to nie ma zbyt wielkiego pola manewru ;) i dochodzę do bardzo prostych wniosków.
Trzeba żyć. Prawdziwie. Bez udawania, bez maski, bez gry. Trzeba prawdziwie czuć, prawdziwie kochać, prawdziwie się bawić, prawdziwie pracować. Tak po prostu. Szczerze i prosto. Po wiejsku.


Z prawdziwymi pozdrowieniami,
Zuzia