wtorek, 24 listopada 2009

Kapcie, kapcie,kapcie oraz podróż sentymentalna.


Miniony weekend upłynął mi pod znakiem porządków w szafie u Małej, szycia "zamówień" - głównie kapci, oraz podróży sentymentalnej połączonej z wizytą w bardzo fajnym muzeum przyrodniczym w Krempnej :)









Porządki w szafie zrobić już naprawdę musiałam, bo co nie wyciągnęłam jakiejś piżamy, to miała za krótkie nogawki :) Takze wywaliłam na strych 2 wielkie wory ciuchów a w szafie jest błysk :)







Podróż sentymentalna była wizytą w miejscu gdzie braliśmy ślub. Obiecaliśmy sobie, że co roku, w dzień rocznicy ślubu będziemy jeździć i robić sobie zdjęcia pod kościołem :) Tak się stało i w tym roku - jednak zdjęcie nie nadaje się do publikacji ze względu na wygląd twarzy całkiem niekorzystny ;) Zamieszczę za to z dnia ślubu:) chociaż miałam ciemne włosy i też rewelacji nie było jeśli chodzi o twarz ;)



Zimno było pierońsko, więc z zaplanowanego spaceru po górkach wyszły NICI :)
Za to zwiedziliśmy muzeum :) z fajowską prezentacją multimedialną, czy jak ją nazwać :) Zapalały się światełka i różne zwierzaczki się ukazywały, łącznie z niedźwiedziem, łosiem, bocianem itd :) Ba! Nawet strumyk zaczął płynąć :) Z prawdziwą, mokrą wodą!
Pomimo tego, że zwierzęta były wypchane, więc martwe, więc zabite - było fajnie :) Polecam - dla dzieci szczególnie - rewelacja :) Chociaż mi też ciary przeszły jak wilki zaczęły wyć!

Idę ogarnąć kuchnie, zasłonek jak nie było, tak nie ma, karniszy również.
Ale obiecuję. Od 15 grudnia, zajmuję się tylko domem!


Ściskam mocno!

piątek, 20 listopada 2009

Porządki w maszynowni i pokazywactwo

Kochane!
Dopiero niedawno odkryłam "świat blogów" i cały czas się zastanawiam czemu tak późno?
Zawsze uwielbiałam zaglądać ludziom do domów - a przede wszystkim do okien ;) szczególnie wieczorami, jak w środku było zapalone światło, a zasłony nie zaciągnięte :)
Raj jest za granicą - Anglia, Holandia - w niskich domach, gdzie wieczorami ludzi widać jak ciastka na wystawie :) - nie wiem czemu oni się nie zasłaniają ;)
Wiele razy zastanawiałam się jak to by było fajnie być "panem od liczników" i codziennie włazić do tylu domów :) i podglądać "jak ludzie mają".
Wasze blogi mi to umożliwiły. Wejście do tylu domów - wspaniałych, pięknych, cudownych, zamieszkałych przez WAS. Wejście do czyjegoś domu jest dla mnie jak uchylenie rąbka tajemnicy, podzielenie się swoim życiem.
Pod moim blogowym candy pojawiło się kilkanaście komentarzy z opisem jak będziecie spędzać Święta. Przy każdym próbowałam sobie Was wyobrazić, Wasze stoły wigilijne, zastanawiałam się czy będziecie śpiewać kolędy, czy wyjdziecie w nocy przez śniegi :) na pasterkę ?
Cudowne jest to podkradanie Waszej rzeczywistości.
Mam nadzieję, że moja też Was choć troszeczkę ekscytuje!
I w związku z powyższym - ponieważ nie uszyłam do kuchni zasłonek ( mąż nie przykręcił karniszów, więc nie widziałam sensu w szyciu zasłonek ;)) więc nie mam ich jak pokazać a obiecałam, pokazuję swoją "pracownię - maszynownię":)
Ogarnęłam tam wczoraj wieczorem trochę, wobec czego mogłam dziś zrobić zdjęcia, prawie się nie wstydząc.
A jak uszyję zasłonki to też pokażę!





A tak do niedawna wyglądał nasz dom :)

czwartek, 19 listopada 2009

Uwaga, uwaga! Ogłaszam pierwsze Candy :))



Z racji zbliżających się Świąt oraz mojego uwielbienia do rozdawnictwa swoich wyrobów, ogłaszam pierwsze moje blogowe CANDY :)
Zasady są Wam pewnie lepiej znane niż mi samej :) ale z tego co wiem to proszę o:
*komentarz pod postem
*link do mojego bloga na Waszym blogu :)
A żeby nie było tak tylko materialnie ;) to proszę Was o parę słów, gdzie i w jaki sposób planujecie spędzić Święta Bożego Narodzenia w tym roku :)
Aha, losowanie nastąpi dnia 13 grudnia ( ja uwielbiam 13 ;)),chciałabym, żeby paczka dotarłą do 'szczęśliwca" przed Wigilią :)
A! zapomniałabym ;) Do wygrania jest portfel - widoczny na zdjęciach. Posiada 10 przegródek na karty, zapinaną na suwak kieszonkę na drobniaki oraz dwie przegródki na inne rzeczy.

Chciałam jeszcze napisać, bo wcześniej zapomniałam :) że ja spędzę Święta w domu - a właściwie w dwóch domach, bo we własnym i u rodziców ( dom obok). Jeśli będzie śnieg to napewno będziemy jeździć na nartach, sankach, skuterze :), dzieci będą budować "twierdzę" przed domem, a my będziemy piec gotować i śpiewać :)
To będą pierwsze święta naszej córeczki :) i to jeszcze bardziej dodaje im magii :)
Już się nie mogę doczekać!

środa, 18 listopada 2009

Buciki buciki :)


Bucików uszyłam dwie pary. Oprócz tego jedną dużą kopertówkę, no i skończyłam torbę :) Tzn prawie, bo mąż mi zapomniał kupić karabińczyków - więc jeszcze pasek muszę dorobić. Jutro obfotografuję. Aha i portfel sobie pokroiłam.
Muszę się wreszcie wziąć za porządki w chałupie, bo z szaf atakują wylatujące ciuchy,pranie od tygodnia nie włożone do szafy ( ze względu na brak miejsca i atakującą konfekcję), w kuchni atakują mysie kupy - ostatnio znalazłam nawet w mikrofali - no czyż nie skandal?? Tak swoją drogą, co może robić mysz w mikrofali? Jak się syn spytał, to mu mąż odpowiedział ze myszy do mikrofali przychodzą na solarium. Odstraszacz ultradźwiękowy nie działa. Koty też nie. Macie jakieś pomysły? Bo mi zaczynają już trochę te myszy grać na nerwach. Dziś jedna dostała brudnym pampersem bo siedziała w koszu ;)
Ale podobno na wsi tak ma być :) Lepsze to niż prusaki ;)
No i w ogóle jakoś ostatnio mam brzydko w domu. Zaniedbałam go. I nie mam pomysłu co z tym zrobić, bo dopóki nie skończymy góry - to wszystko jest "na chwilę" i szkoda się wysilać.
Potrzebuję jakiejś motywacji do sprzątania..może jakiś mebel nowy :)Albo przynajmniej - o wiem! Karnisze jutro kupię do kuchni :) Bo mam same rolety i jakoś tak łyso :) I SE uszyję zasłonki :) Tak. To jest plan!
A jak wypali to się pochwalę zdjęciem czystej kuchni, bez mysich kup, za to z zasłonkami ! Ha.
Dziękuję tym co przeczytali pomimo mysich kup :)

sobota, 14 listopada 2009

Mała

Ponieważ nie uszyłam niczego specjalnie ciekawego w ostatnich dniach, dziś się pochwalę swoją córeczką. Zdjęcie zrobione dziś, na spacerze :)



Bardzo krótko w tym roku była "jesień", jakoś tak nie zdążyłam się nacieszyć tymi kolorami. Ale i tak jest pięknie!
Mała zasnęła, więc idę uszyć kawałek torby. Już mam wszystko pokrojone, a nawet trochę uszyte :) więc może do jutra uda mi się skończyć. Chociaż nie wiem czy dam radę, bo jestem sama chwilowo - mąż dynda gdzieś na linie ;)
Jakoś w ogóle dziś mnie spowolniło. Nie mam na nic siły, najchętniej poszłabym spać. Kawa mi się skończyła, więc całkiem ciężko. Nawet nie ogarnęłam chałupy od rana.
Przesilenie czy cuś?
Pozdrowienia z lasów i gór!

środa, 11 listopada 2009

Obiecana kopertówka


Zamieszczam zdjęcia kopertówki, które obiecałam wczoraj. Strasznie mi się podoba i chyba uszyję takich jeszcze kilka!
Mój mąż właśnie leci w "Biegu Niepodległości", dziecko zjada aparat ( fotograficzny), a ja zamieszczam ;) i pozdrawiam!

Czas się zatrzymał!














Gdzie? Ha. W pracowni krawieckiej, do której zawiózł mnie dziś mąż. Jest to pracownia "dziadka i babci", którzy mają w sumie ze 190 lat ;) i cały czas pracują. Tzn szyją.
Mają stare maszyny na pedał przerobione na elektryczne, stare manekiny i w ogóle wszystko stare :) Można by u nich nakręcić scenę z filmu z lat 20 i nie trzeba by było nic zmieniać w scenografii. W kącie na ogniu stały żelazka i się grzały. Na ogniu! Szkoda, że nie zrobiłam zdjęcia - może jeszcze kiedyś zrobię, "ku pamięci".
Wizyta była budująca i smutna zarazem. Budująca, bo jak się chce coś robić, to się robi. I nie ważne czy się ma lat 5, 50 czy 100. A smutna, bo jak dziadkowie pomrą, to skończy się jakaś epoka. Epoka żelazek grzanych na ogniu i prasowania spodni w kant.
Takie życie.

A ja dziś uszyłam kopertówkę z której jestem dumna :) I jutro jak będzie jasno to zrobię zdjęcia i pokażę:) Mogłam szyć, bo jutro święto i pierworodny nie musi giąć do szkoły - wobec czego ja nie muszę sprawdzać zeszytów, odrabiać, pakować i w ogóle :)

A dziś, żeby nie było nudno zamieszczam zdjęcia mojego kąta materiałowego i cukierniczki za 5 zł ;) do której mam jeszcze talerze, miski i filiżanki - również w cenach nie przekraczających 5 zł :) A podobają mi sie okropnie :)

niedziela, 8 listopada 2009

Dzień ratownika!


Witajcie! Ponieważ zarówno mój mąż jak i mój tato są ratownikami grupy bieszczadzkiej GOPR, byliśmy wczoraj z całą trzódką na imprezie w Bystrem. Popilimy, potańczylimy ;) i jesteśmy z powrotem.
Była to pierwsza taka moja większa impreza od narodzin Krysi, także fajnie mi było :) mogłam się umalować, uczesać i założyć buty na obcasach ;)
No, a zanim pojechaliśmy to uszyłam kapciuszki.
Dziś muszę się wziąć za szycie "zamówień" bo nagromadziło mi się kilka, a jakoś nie wyrabiam czasowo ostatnio. Poza tym cierpię na deficyt materiałowy. Nie mogę znaleźc nic ciekawego, co by mi "pasiło". Marzę o fajnych materiałach!!

Pozdrawiam Was wszystkich :)

Aha, jeszcze taką kopertówkę uszyłam.

!

wtorek, 3 listopada 2009

To już 3-ci ???


Kurde blaszka,
A ja myślałam, że drugi dopiero. W ogóle mi się coś popiętroliło i pojechałam do szkoły po dzieci ( po syna własnego i brata własnego - są w jednej klasie, takie zawirowania rodzinne;) mieć brata w wieku syna ) nie o tej godzinie co trzeba. I siedziałam godzinę i słuchałam jak mój pierworodny trąbi na trąbie( "na kornecie mamo! nie na żadnej trąbce! na kornecie").
No i uszyłam znów jedną kopertówkę.
Tzn wczoraj wieczorem uszyłam. Dziś tylko zdjęcie.
Pozdrawiam i dziękuję wszystkim odwiedzającym :)

poniedziałek, 2 listopada 2009

Listopad!


Ale zleciało..
Kolejny listopad.
Zaczął się niestety niezbyt ciekawie, bo męża mojego Bartosza dopadła grypa. Jedyna nadzieja w tym, że nie świńska ( co od razu zasugerowała moja mama).
Myślałam, że dzięki temu że będzie siedział w domu - zajmie się Małą, a ja poszyję..
Gdzie tam.
Prawie nic nie uszyłam. Jedną kopertówkę. A pomysłów tyle że już kartek brakuje żeby spisywać.

A z innej beczki:
Jutro idę do fryzjera :) Hura :) Po dwóch miesiącach czas zafarbować odrost.
Ale choćby "skały srały" nie podetnę ani o milimetr. Niech nawet nie próbują "troszeczkę podcieniować, troszeczkę końcóweczki podciąć"- aha! a potem mam opitolone 10cm. ANI MILIMETRA nie dam.