Ostatni post ze zdjęciami szyciowych cudaków został przez Was tak miło skomentowany, że dziś pokazuje następne :)) Straszną sprawia mi satysfakcję to moje szycie.. a jak jeszcze czytam, że komuś się podoba, to już naprawdę pełnia szczęscia.
Mój tato zawsze powtarzał, że talent Cię odnajdzie. Jeśli go masz - odnajdzie Cię. I coraz bardziej zaczynam wierzyć w to, że to jest właśnie MÓJ talent. Nikt mnie tego nie uczył, nie skończyłam żadnej szkoły..a mam tyle pomysłów - i co najciekawsze, te pomysły jakoś mi się udaje zrealizować!
Jak miałam 7 lat, był wyż demograficzny. Mieszkaliśmy wtedy w Warszawie ( na szczęscie dawno i nieprawda!) i w mojej "rejonówce" na Bemowie, w klasach było po 50 dzieci, i chodziły na 3 zmiany. W związku z powyższym, rodzice wymyślili, że poślą mnie do szkoły muzycznej :) bo tam małe klasy, bezpiecznie i takie tam. Okazało się, że zdałam tam ( tak, tak - do pierwszej klasy są egzaminy!) i wstąpiłam w progi szkoły, gdzie uczyły się razem ze mną córki Niemena, Anna Maria Jopek, syn Kondrata i parę innych przeciętnych dzieci ;)
Ze mną do klasy chodził syn Niesiołowskiego - niejaki Adam, tego Niesiołowskiego, który prowadził program "Z Batutą i Humorem" - nie wiem czy pamiętacie to? W każdym razie Adam napisał mi w pamiętniku że chciałby zostać kierowcą TIRa ( teraz z tego co wiem, jest wiolonczelistą ;)), a w dziale "napisz coś dla mnie od siebie z serca" napisał "LOWE CIEBIE I TWOJĄ MAMĘ TEŻ" ;) - to było w pierwszej klasie, i moja mama uczyła w tej szkole WF-u, co po części tłumaczy jego miłość do niej również ;)
W tamtym czasie, często chodziliśmy z rodzicami na "Koło". Rodzice wyszukiwali tanie graty, a ja chodziłam między stolikami zachwycając się żołnierzykami, zegarkami i innymi duperelami. Jednym z moich dziecięcych marzeń, była wypatrzona własnie na "kole" maleńka maszyna do szycia. Jednak w tym jednym przypadku mama była nieubłagana. Zawsze mi wszystko kupowała ;) a tu beton. Nie pamiętam jaka była przyczyna jej niechęci - może myśl, że ta maszyna jest do d..py ;) albo że sobie przekłuję palec - albo prozaiczny brak pieniędzy, co w tamtym okrasie zdarzało się nierzadko ...NIE WIEM. Ale teraz zastanawiam się, co by było, gdyby mi ją kupiła :) Może byłabym słynną krawcową?? :)
Edukację muzyczną zakończyłam w pierwszej klasie liceum, kiedy to pojechałyśmy do taty na wieś ( tata od 2 lat budował w naszym Piekle dom) na weekend - i powiedziałam że zostaję i mają mi tu szukać szkoły. I tak, w poniedziałek zostało mi znalezione liceum, a we wtorek siedziałam już w nowej ławce. I okazało się, że nie tylko ławka była nowa, ale całe moje życie zmieniło się. I była to najlepsza decyzja jaką wtedy mogłam podjąć.
Miałam przy sobie jedne spodnie, jedną koszulkę i ani jednego zeszytu. Za sobą całe życie w mieście, znajomych, przyjaciół, chłopaka ;). Ale to było silniejsze. Myśl, że będę mogła do szkoły jeździć motocyklem ( w Warszawie ukradli by mi pierwszego dnia), że po szkole będę mogła "skoczyć" na narty, że do domów moich nowych przyjaciół "ze wsi" mogę wchodzić bez pukania..
Teraz, gdybym miała wrócić do Warszawy, wolałabym mieszkać w szałasie w Bieszczadach. Przerażają mnie psie kupy na chodnikach, obsikane windy i oplute schody. Tu cieszą mnie naprawdę małe rzeczy. Uwielbiam każdy dzień spędzony na naszej górce.
Jak poznałam mojego męża, zadaliśmy sobie pytanie - czy moglibyśmy razem zamieszkać na odludziu, z dala od miasta, ludzi.. Zgodnie stwierdziliśmy że TAK. Że do szczęcia potrzeba nam tylko dzieci, bliskich przy sobie, drewnianej chałupy i nart ;)
Odludzie okazało się być "na Piekle" - a do miasta mamy tylko 12 km, ale nie wiem, czy gdziekolwiek bylibyśmy tak szczęśliwi.
Dobra, koniec przynudzania, pokazuję co wymodziłam w tym tygodniu :)
Tytułowa wielka toreb, jestem z niej bardzo zadowolona, pewnie jeszcze niejedną taką uszyję - tlyko by mi jeszcze pasiła czarna i miodowa.
Kopertówka :) Namordowałam się trochę, bo nie łatwo się szyje takie warstwy, ale jakoś poszło!
I kolejna szara kopertówka :)
A teraz coś z zupełnie innej beczki ;) NIESZARA kopertówka ;)
I jeszcze uszyłam buciki. Tych różowo granatowych jakoś nie umiałam dobrze sfotografować :/ nie mówię, że wszystko inne jest super sfotografowane ;) ale te buciki wyjątkowo się nie dały. A na żywo mi się tak podobają :)
A w brązowych zastosowałam płyn do robienia antypoślizgowych podeszw ;)
Pozdrawiam ciepło i dziękuję, że zaglądacie!
ZU
PS. Moje dzieci mają straszny katar, Kryśka ledwo oddycha i ledwo je, nie mówiąc o spaniu.. U Was też jakaś zaraza?