środa, 20 kwietnia 2011
Chcesz rozśmieszyć Boga?
Powiedz mu o swoich planach.
Od trzech tygodni siedzimy w domu bo ktoś choruje. Zaczęło się od nocnej jazdy karetką do szpitala, z duszącą się Krysią. Ze szpitala wyszliśmy z moim rotawirusem. W tym czasie przyjechało do mnie 9 dziewczyn z różnych części kraju ( nawet ze Szczecina - 950km!) - na zlot szwaczek :) Co było niczym innym jak babskim długim weekendem :) Niestety ja spędziłam go w łóżku ( no dobra, trochę w łazience;)) Tak, że dziewczyny musiały gotować, sprzątać i karmić moje dzieci ;)) A muszę Wam powiedzieć, że ten rota niestety długi wyjątkowo - mnie trzymał od środy do poniedziałku. A w poniedziałek, jak się poczułam lepiej, wzięło Michała. I jego trzymało aż do soboty. Nie przypominam sobie takiego pogromu. Szczególnie, że nie było mojego męża, bo był na wyprawie skialpinistycznej, robili "trawers Berniny " ;)
Tak właśnie minął wyczekany babski weekend, a potem wyczekany tydzień z Monią, który miałyśmy spędzić na przygotowaniu kolekcji( ha ha hhahehehehe).. Ale, właściwie połowa planu została wykonana, bo miałysmy pić i szyć ;)
Wyobraźcie sobie jak bardzo musiałam się źle czuć, skoro przez chyba 4 dni nie otworzyłam komputera ;))) Przepraszam wobec tego, że milczałam w sieci ;)
A, no i jak już Michałowi przeszło, to wrócił szanowny małżonek, który od razu zakomunikował, że "coś go bierze" i "łamie go w krzyżu" no i niestety MUSI poleżeć ;) W związku z czym jestem totalnie nieogarnięta, nie wiem w co ręce włożyć, wobec czego nie wkładam w nic ;))) Sprzątam na okrągło, zeby przynajmniej na tym polu mieć czyste sumienie, ale z szyciem... cienko. Mam skrojoną superową ( moim skromnym ;)) torbę i od kilku dni nie mogę usiąść do maszyny, żeby ją skończyć. A CHCĘ JUŻ! Może dziś...?
Chwała Bogu, Zuziucha stąd doczekała się swojej torby :))) A musicie wiedzieć, że czekała od grudnia :), kiedy to przyniosła na warsztaty spódnicę skórzaną do przerobienia na torbę :) Zuzia nie chciała jej oglądać na zdjęciach - chciała mieć niespodziankę. A Wy co myślicie? Według mnie komplet bardzo fajny :))
Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że z takiej spódnicy może wyjśc taka torba :))
Portfel i kosmetyczka do kompletu :
Powstała też aktówka na pasku :)
I taki portfel na przykład:
A i jeszcze taka oversize'owa torba ( na plażę na przykład, o :))
Oczywiście uszyłyśmy o wiele więcej, ale w większości było to powielanie tego, co już kiedyś pokazywałam więc nie pokazuję :)
Na koniec chciałam dodać, że wiosna mnie rozleniwia...paradoksalnie mam mniej sił, chęci i czuję się po prostu "zmulona". Nie mam weny na ogródek, wiatr ostatnio połamał nam płot i w ogóle jakiś taki syfek się wkradł koło domu.
A, zapomniałabym.
Zanim zaczęliśmy chorować, odwiedziła mnie w pracowni Marta :) O stąd :)
Zadziwiające, jaki świat jest mały. Albo to ten "nasz worek" tylko taki mały..
W ostatnich dniach miałam czas na rozmyślanie ( jak człowiek leży to nie ma zbyt wielkiego pola manewru ;) i dochodzę do bardzo prostych wniosków.
Trzeba żyć. Prawdziwie. Bez udawania, bez maski, bez gry. Trzeba prawdziwie czuć, prawdziwie kochać, prawdziwie się bawić, prawdziwie pracować. Tak po prostu. Szczerze i prosto. Po wiejsku.
Z prawdziwymi pozdrowieniami,
Zuzia
Od trzech tygodni siedzimy w domu bo ktoś choruje. Zaczęło się od nocnej jazdy karetką do szpitala, z duszącą się Krysią. Ze szpitala wyszliśmy z moim rotawirusem. W tym czasie przyjechało do mnie 9 dziewczyn z różnych części kraju ( nawet ze Szczecina - 950km!) - na zlot szwaczek :) Co było niczym innym jak babskim długim weekendem :) Niestety ja spędziłam go w łóżku ( no dobra, trochę w łazience;)) Tak, że dziewczyny musiały gotować, sprzątać i karmić moje dzieci ;)) A muszę Wam powiedzieć, że ten rota niestety długi wyjątkowo - mnie trzymał od środy do poniedziałku. A w poniedziałek, jak się poczułam lepiej, wzięło Michała. I jego trzymało aż do soboty. Nie przypominam sobie takiego pogromu. Szczególnie, że nie było mojego męża, bo był na wyprawie skialpinistycznej, robili "trawers Berniny " ;)
Tak właśnie minął wyczekany babski weekend, a potem wyczekany tydzień z Monią, który miałyśmy spędzić na przygotowaniu kolekcji( ha ha hhahehehehe).. Ale, właściwie połowa planu została wykonana, bo miałysmy pić i szyć ;)
Wyobraźcie sobie jak bardzo musiałam się źle czuć, skoro przez chyba 4 dni nie otworzyłam komputera ;))) Przepraszam wobec tego, że milczałam w sieci ;)
A, no i jak już Michałowi przeszło, to wrócił szanowny małżonek, który od razu zakomunikował, że "coś go bierze" i "łamie go w krzyżu" no i niestety MUSI poleżeć ;) W związku z czym jestem totalnie nieogarnięta, nie wiem w co ręce włożyć, wobec czego nie wkładam w nic ;))) Sprzątam na okrągło, zeby przynajmniej na tym polu mieć czyste sumienie, ale z szyciem... cienko. Mam skrojoną superową ( moim skromnym ;)) torbę i od kilku dni nie mogę usiąść do maszyny, żeby ją skończyć. A CHCĘ JUŻ! Może dziś...?
Chwała Bogu, Zuziucha stąd doczekała się swojej torby :))) A musicie wiedzieć, że czekała od grudnia :), kiedy to przyniosła na warsztaty spódnicę skórzaną do przerobienia na torbę :) Zuzia nie chciała jej oglądać na zdjęciach - chciała mieć niespodziankę. A Wy co myślicie? Według mnie komplet bardzo fajny :))
Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że z takiej spódnicy może wyjśc taka torba :))
Portfel i kosmetyczka do kompletu :
Powstała też aktówka na pasku :)
I taki portfel na przykład:
A i jeszcze taka oversize'owa torba ( na plażę na przykład, o :))
Oczywiście uszyłyśmy o wiele więcej, ale w większości było to powielanie tego, co już kiedyś pokazywałam więc nie pokazuję :)
Na koniec chciałam dodać, że wiosna mnie rozleniwia...paradoksalnie mam mniej sił, chęci i czuję się po prostu "zmulona". Nie mam weny na ogródek, wiatr ostatnio połamał nam płot i w ogóle jakiś taki syfek się wkradł koło domu.
A, zapomniałabym.
Zanim zaczęliśmy chorować, odwiedziła mnie w pracowni Marta :) O stąd :)
Zadziwiające, jaki świat jest mały. Albo to ten "nasz worek" tylko taki mały..
W ostatnich dniach miałam czas na rozmyślanie ( jak człowiek leży to nie ma zbyt wielkiego pola manewru ;) i dochodzę do bardzo prostych wniosków.
Trzeba żyć. Prawdziwie. Bez udawania, bez maski, bez gry. Trzeba prawdziwie czuć, prawdziwie kochać, prawdziwie się bawić, prawdziwie pracować. Tak po prostu. Szczerze i prosto. Po wiejsku.
Z prawdziwymi pozdrowieniami,
Zuzia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
zdrowia Wam wszystkim życzę ;-)
OdpowiedzUsuńu nas też chorobowo niestety ;-)
DOBRZE, ŻE JUŻ JESTEŚ =)
OdpowiedzUsuńOj te pogromy wirusowe... U nas też niedawno mieliśmy jeden, ale podobnie jak u Was wszyscy z niego wyszli cało :) Spódnicowa torba świetna, i jeszcze ten portfel kwiecisty...cudo!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Fajnie że wróciłaś :)
OdpowiedzUsuńWitamy wśród żywych :)
OdpowiedzUsuńSkórzana torba jest SUPERANCKA! Ja na razie cały czas szyję torby materiałowe. Dobrze, że już ozdrowiałaś :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj rano dostałam maila "Nie zaglądaj do mnie na bloga bo tam Twoją torbę pokazuję".hehehe.No i wiadomo co pierwsza rzecz zrobiłam. hahaha Ojejku, jejku, zaraz wyjdę z siebie i stanę obok, chyba nie doczekam się tej torby i prędzej zwariuję. Bo wiecie która godzina jest najdłuższa?? Ostatnia. hahaha Jestem taka ciekawa tej torby na żywo i tych tam do kompletu. Dziękuję Ci Zuzetto! Zapowiada się że oszaleję z radości.Wreszcie będę miała skórzaną torbę, o której tak marzyłam. I to spod Twoich rąk.
OdpowiedzUsuńDobrze, że choróbsko już sobie poszło! Oby nigdy nie wracało!!! Masz rację- kiedy wszystko jest tak po prostu można cieszyć się życiem takim, jakie jest. Nie ma co szukać dziury w całym. Uwielbiam Twój blog, a niebieska torba to cud nad cudami. O! :D Pozdrawiam serdecznie. :*
OdpowiedzUsuńOjej, ale Was Krystek nastraszył! Współczuję. Wiem, że z byle czego afery nie robisz, więc musiało być naprawdę groźnie.
OdpowiedzUsuńTe stebnowania/pikowania czy jak tam to się nazywa w torbie Zuziuchy to Twoje, czy spódnica tak miała? Efekt świetny!
Buziaki M.
Torba jest boska. Przeszycia wyglądają za(rą)biście :))) Odjazdowa i już.
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrowia i życia pełna piersią :)
Pozdrawiam
Prostota jest najpiękniejsza i najbardziej prawdziwa - tak po prostu trzeba żyć. I to jest piekne:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ja też lubię "tak po prostu" żyć, być i być sobą :)
OdpowiedzUsuńTorba skórzana jest powalająca, super! Bardzo mi się podoba! i ten portfel do niej, no bosko!
Ja mam skórzane białe spodnie, które kiedyś kupiłam w lumpeksie własnie po to by sobie coś z nich uszyć i musiałambym pokombinowac jak by tu skroić z nich torbę :)
Chorób współczuję, u nas tez rotawirus sie szerzył, paskudztwo :/
przylączam się w kwestii wampirzego wysysania energii przez wiosne
OdpowiedzUsuńzamulak totalny u mnie
buziaki
Czuję moc , wielką moc słów ,ślę duuużo energiii i promyków słońca
OdpowiedzUsuńOj wiem co rotawirus, niestety też dopadł naszą rodzinę. Ja miałam jednak więcej szczęścia i ocalałam, ale z dzieciakami i dziadkiem to kiepsko było.
OdpowiedzUsuńLubię zaglądac na Twój blog, tak szczerze, prosto i poprostu;). Pozdrawiam i zdrowia, zdrowia życzę:).
Chorobom mówimy nie!! Miniony sezon był okropny pod tym względem..
OdpowiedzUsuńWiosna już nas rozgrzewa i się nie damy:-)
Zuziu jesteś super zdolna babka, a po obejrzeniu tvn wiem, że także zupełnie "normalna" i prawdziwa:-) Piękne rzeczy-cacuszka! Ja też próbuję własnych sił w szyciu,ale u mnie to drobiażdżki i nie takie piękne... A chałupa 100 letnia na zdjęciach jest boska...ale się rozpisałąm..pozdrawiam gorąco!
dobrze ze juz chorobska sobie poszly i oby nie wracaly juz never ever. wszystko jak zwykle czyli pikne jak malowanie ale skorzana torba mnie powalila na kolana. na spadek energii polecam zapach bzu, u mnie juz zakwitl. pozdrowienia z Zielonej Wyspy.
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka, a torby wyszły świetne:)
OdpowiedzUsuńach witaj Zu (nie wiem czy tak mogę do Ciebie mówić :)) od niedawna śledzę Twój blog,w sumie od emisji ddtvn, w którym brałaś udział.Twoje ręce są boskie,tworzą takie cuda,że nie mogę się napatrzeć :) Jesteś kimś, na kim chcę się wzorować i powoli zaczynam swoją przygodę z szyciem,chociaż czekam na najważniejsze,czyli maszynę..moja zepsuta,a odkładanie na nową trochę jeszcze potrwa.No nic,życzę dużo zdrówka i jeszcze więcej ciekawych inspiracji,które zadziwią nie tylko mnie.Pozdrawiam/Martu
OdpowiedzUsuńTorba skorzana jest rewelacyjna, uwielbiam takie! Zdrowka zycze dla Calej rodzinki i pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńZu, dziękuję za ostatni akapit, tego dziś potrzebowałam :*
OdpowiedzUsuńZDROWIA i .... odnalezienia w tym wszystkim spokoju! ja mam podobnie... nie ogarniam ;)
OdpowiedzUsuńjak dobrze, że wróciłaś!! brakowało mi twoich wpisów tyle w nich życia i pozytywnej energii!:) na mnie wiosna działa baardzo mobilizująco wczoraj dostałam takiego powera, że wysprzątałam całe mieszkanie umyłam okna i to w jeden dzień ale z to jak pięknie wszystko lśni :) Żyjmy tak po prosty świat daje nam tyle cudownych możliwości :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji Świąt Wesołych Ci życzę ;)
Lubię jak piszesz o sobie, o tym co się dzieje wokół Ciebie i w Twojej głowie. Tytuł + podtytuł bardzo intrygujące, zakończenie (przynajmniej dla mnie) kojące i budujące. nie dziwię się, że jest takie zainteresowanie Twoim blogiem, bo jesteś szczera i autentyczna. i masz odwagę bycia sobą. tak trzymaj, zawsze będę patrzeć na takich ludzi jak Ty ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że już po choróbskach jesteście... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę spokojnych i rodzinnych Świąt ;)
Łodzi też nie ominęły podobne choróbska przechodzące od dziecka do najstarszego ;)
OdpowiedzUsuńOj wiem jak to jest jak się dzieci pochorują i samemu na dodatek...ciężko, ciężko. Torby cudne !
OdpowiedzUsuńJutro już wyjeżdżam wiec przy okazji :
Na tę Wielkanoc życzyć Ci wypada:
ciepła domowego,
miłości bliźniego,
jajka wybornego !
Cudnie ta "spódnicowa" torba wyszła. I wszystko inne też. Mam nadzieję, że zdrowotnie już doszliście do siebie.
OdpowiedzUsuńJa pakuję manatki i już niedługo będę znowu na "naszej" ziemi.
A z ostatnim zdaniem zgadzam się bezwzględnie!
PO PROSTU - TRZEBA ŻYĆ!!!
Ściskam cieplutko i do zobaczenia ;)
no właśnie - powinniśmy w życiu robić wszystko na 100 procent - prawdziwie, żeby czuć, że to ma sens, a chorób mocno współczuję - mam nadzieję, że już wszystkie sobie poszły.
OdpowiedzUsuńpięknie szyjesz
http://saloncopywriterski.redhosti.pl/blog/
Świetny blog!!! Podzielam Twoje zdanie w temacie życia na 100% :))) Pozdrawiam serdecznie...
OdpowiedzUsuńszyć, żyć, kochać, marzyć, śnić!
OdpowiedzUsuńPani Zuziu, przywędrowałm tu by trochę poczytać:)
OdpowiedzUsuńOstatnie słowa tego postu bardzo ważne, mądre akurat dla mnie też, jednak nie raz trudno tak żyć gdy ma się za sobą ciężkie dziećiństwo, albo gdy w trakcie młodości dopada Cie coś niespodziewanego z czym nie umiemy sobie poradzić. Takie ot ;) :)