czwartek, 10 stycznia 2013
Blog Reaktywacja
Dobry wieczór!
Jak pewnie część z Was, zaglądających tutaj zauważyła, blog lekko podupadł. Część też pewnie zauważyła, że zdarza mi się pisać od czasu do czasu w serwisie natemat.pl. Ale ja sama zauważyłam, że pisanie tam, to zupełnie co innego niż pisanie tu. W związku z czym ogłaszam akcję blog reaktywację. Z góry uprzedzam, że zamierzam pisać często ale krótko :) Zamierzam nie pisać o niczym bardzo mądrym czy bardzo ciekawym i ostrzegam, że zamierzam pisać dość prywatnie. Bo te zapiski na blogu są niezłą formą pamiętnika - a niech będzie, dla potomnych! Kiedyś je wydrukuję i zalaminuję ;))
Witam znów więc, na dobry początek napiszę tyle, że ja dziś po 3 tygodniach usłyszałam, że w końcu NIE mam zapalenia płuc, za to Michał syn ma 39oC gorączki i nie bardzo chce ta temperatura spadać, a jak spada to na krótko. A w związku z tym, że Michał chory, to Krysia też już udaje, że ją boli brzuch, żeby zostać też w domu. Krysię jednak łatwo wyczaić. Jak pyta "Mamusiu, Michałek nie idzie jutro do szkoły?" na co ja odpowiadam, że nie, bo jest chory. A ona "Mamusiu boli mnie brzuszek". Więc pytam, Krysiu, czy mówisz, że boli Cię brzuszek, bo chcesz zostać w domku z Michałem? Na co Krysia bez zająknięcia "Tak".
Bo Michał jak ściemnia, że coś mu dolega żeby nie iść do szkoły, to jest nieco cwańszy. Już dzień wcześniej robi podkład, że niby brzuch boli, że mu słabo itd. Rano wstaje i nadal jęczy, że brzuch, że głowa, że słabo. Ale jak mu powiemy, że nie ma szans, żeby został w domu, jak już się zorientuje, że nie ma szans, to nagle lata, tańczy, śpiewa ;). Ech :) Sama pamiętam, jak grzałam termometr pod lampką..
A z termometrem mam jeszcze takie wspomnienie. Myślę, że byłam może w 5 klasie podstawówki, jak mój tato chciał mi wmówić, że on potrafi tak napiąć mięśnie przy mierzeniu temperatury, że tak się rozgrzeją, że temperatura będzie wyższa niż normalna. No i wsadził sobie termometr pod pachę, napinał się, sapał, czerwony, ale jakoś temperatura nie chciała rosnąć, więc znudzone z mamą poszłyśmy do swoich zajęć. Po kilku minutach poszłyśmy do kuchni zobaczyć co tato kombinuje, a on wyciągał rtęć z czajnika. Domyślacie się pewnie co próbował zrobić ;))
Pozdrowienia serdeczne!
Zuzia
Na zdjęciu podejrzanie grzeczna Krystyna :)
Jak pewnie część z Was, zaglądających tutaj zauważyła, blog lekko podupadł. Część też pewnie zauważyła, że zdarza mi się pisać od czasu do czasu w serwisie natemat.pl. Ale ja sama zauważyłam, że pisanie tam, to zupełnie co innego niż pisanie tu. W związku z czym ogłaszam akcję blog reaktywację. Z góry uprzedzam, że zamierzam pisać często ale krótko :) Zamierzam nie pisać o niczym bardzo mądrym czy bardzo ciekawym i ostrzegam, że zamierzam pisać dość prywatnie. Bo te zapiski na blogu są niezłą formą pamiętnika - a niech będzie, dla potomnych! Kiedyś je wydrukuję i zalaminuję ;))
Witam znów więc, na dobry początek napiszę tyle, że ja dziś po 3 tygodniach usłyszałam, że w końcu NIE mam zapalenia płuc, za to Michał syn ma 39oC gorączki i nie bardzo chce ta temperatura spadać, a jak spada to na krótko. A w związku z tym, że Michał chory, to Krysia też już udaje, że ją boli brzuch, żeby zostać też w domu. Krysię jednak łatwo wyczaić. Jak pyta "Mamusiu, Michałek nie idzie jutro do szkoły?" na co ja odpowiadam, że nie, bo jest chory. A ona "Mamusiu boli mnie brzuszek". Więc pytam, Krysiu, czy mówisz, że boli Cię brzuszek, bo chcesz zostać w domku z Michałem? Na co Krysia bez zająknięcia "Tak".
Bo Michał jak ściemnia, że coś mu dolega żeby nie iść do szkoły, to jest nieco cwańszy. Już dzień wcześniej robi podkład, że niby brzuch boli, że mu słabo itd. Rano wstaje i nadal jęczy, że brzuch, że głowa, że słabo. Ale jak mu powiemy, że nie ma szans, żeby został w domu, jak już się zorientuje, że nie ma szans, to nagle lata, tańczy, śpiewa ;). Ech :) Sama pamiętam, jak grzałam termometr pod lampką..
A z termometrem mam jeszcze takie wspomnienie. Myślę, że byłam może w 5 klasie podstawówki, jak mój tato chciał mi wmówić, że on potrafi tak napiąć mięśnie przy mierzeniu temperatury, że tak się rozgrzeją, że temperatura będzie wyższa niż normalna. No i wsadził sobie termometr pod pachę, napinał się, sapał, czerwony, ale jakoś temperatura nie chciała rosnąć, więc znudzone z mamą poszłyśmy do swoich zajęć. Po kilku minutach poszłyśmy do kuchni zobaczyć co tato kombinuje, a on wyciągał rtęć z czajnika. Domyślacie się pewnie co próbował zrobić ;))
Pozdrowienia serdeczne!
Zuzia
Na zdjęciu podejrzanie grzeczna Krystyna :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O jeny! Zuza! ale Ci córka urosła! cieszę się, że wróciłaś :D
OdpowiedzUsuńJa też się cieszę jakoś tak, choć tak jakby trochę się jeszcze obco czuję :) Dziwne uczucie ;))))
UsuńCieszę się, że wracasz. Ależ Krysia urosła!!! Skądś znam te dziecięce kombinacje... :)
OdpowiedzUsuń:)) uścisk ręki zatem ;))
UsuńO, jak fajnie, że jesteś!
OdpowiedzUsuńKrysia urosła, że HEJ!
Urosła i przy okazji z bardzo grzecznej stała się bardzo niegrzeczna :)))
UsuńTak, zdecydowanie to po dzieciach najlepiej widać upływ czasu. Dzieci coraz większe, my coraz starsi. Wcale mnie to nie cieszy :(
OdpowiedzUsuńMiło Was znow widzieć :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMnie również miło znów móc powitać :)
Usuńhuraaa, reaktywacja:)))
OdpowiedzUsuńno ale Krysi, to bym chyba nie poznała. Przecież to już kawał baby!
Kawał czarownicy!! :))
Usuńjuuupi! Zu, jak się cieszę, że tu wracasz. Ja ciągle tu wracam i czytam po raz setny stare posty w oczekiwaniu na nowe :). Dzięki odkrytemu przypadkiem temu blogowi odkryłam, co to blogi, a swój założyłam m.in. po to, żeby mi się na pasku wyświetlało, czy coś napisałaś ;)).
OdpowiedzUsuńwow, to ja też tak mam i widzę, żem niejedna. Strasznie się cieszę, że wróciłaś, ja nawet w 1szym poście swojego bloga nazwałam Ciebie 'moją blogową muzą' :) i w zasadzie poświęciłam go Tobie
UsuńMatko Święta, a człowiek w nieświadomości żyje!! Bardzo bardzo dziękuję za dobre słowo! Słodki Jezu, dziękuję :))
UsuńJaka ona duuża! Cieszę się,że wróciłaś na stare śmieci, bo na temat i fb to jednak nie to samo:)
OdpowiedzUsuńTak, zdecydowanie tu będę robić co mi się podoba ;)))
UsuńNoooo i ja się bardzo cieszę na myśl o reaktywacji :)
OdpowiedzUsuńKrysia - faktycznie pannica :))
Jak patrzę na zdjęcie po prawej - to chyba dlugo nic się tu nie zmieniło ;)))
Usuńkochana w końcu mogłabym napisać :)
OdpowiedzUsuńnormalnie się stęskniłam :) cieszę, że wracasz :)
Agnieszka z otwartaszuflada.blogspot.com
Bardzo mi miło :))
Usuńblog reaktywacja = dla wszystkich rewelacja
OdpowiedzUsuńcórka jak mała księżniczka!
mamusia wiecznie młoda :) to tylko dzieci nam rosną, my stoimy w miejscu! :)
Jakoś mnie takie smutki nachodzą, że ten czas tak zap... :(((
Usuńłoooo rajuśku a myślałam , że ten moment już nigdy nie nastąpi :)))) Krysia gigantka superowa ! i pisz jak tylko chcesz , może być krótko byle tylko nie raz do roku :)))) Pozdrowionka baaardzo cieplutkie od chorowitków dla chorowitków :)
OdpowiedzUsuńBędę pisać, jakem król Zuzia! :))
Usuńbardzo, bardzo się cieszę! i szczęśliwej Trzynastki :-)
OdpowiedzUsuńKurcze no, jak ja się cieszę, że ktoś się cieszy! :)) Myślałam, że już mój blog zapadł się gdzieś w czeluście..
UsuńAle spryciarze!;) Ja też nie lubiłam chodzić do szkoły:) Fajnie, że wróciłaś, Zuziu, bo już mi Ciebie brakowało:) Gorąco pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa czasem lubiłam, czasem nie ;)) Zależy jakie lekcje ;)))
UsuńO jak cudownie, że wróciłaś!
OdpowiedzUsuńMam wielki sentyment do tych stron, do Twojej historii i klimatu, który tworzysz (być może ze względu na lokalny patriotyzm; pochodzę z Przemyśla, więc tereny południowo-wschodnie są mi bliskie).
Byłaś chyba pierwszą blogerką, którą zaczęłam regularnie odwiedzać i czytać. Takim niedoścignionym wzorem :)
Pozdrawiam serdecznie i jak zawsze życzę wszystkiego najlepszego :)
Bardzo mi miło :)) Dziękuję za dobre słowo i pozdrawiam z naszej południowo-wschodniej :))
UsuńBardzo się cieszę z Twojego powrotu. Czekam na więcej zdjęć że tak powiem aktualnych i może jakieś nowe projekty???
OdpowiedzUsuńPozdrawiam LaFaMi
Tak, zdjęcia muszę uaktualnić bo wstyd :))) Pozdrawiam serdecznie!
UsuńWitam:) Cieszę się ,że wróciłaś, bo bardzo lubię Twojego bloga, chociaż rzadko udzielam się w komentarzach. Krysia wyrosła, słodka z niej panienka.Wszystkiego dobrego w nowy roku. Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńDziękuję za życzenia, komentarz i za dobre słowo :)
UsuńRównież Wszystkiego Najlepszego :))
Nareszcie jakiś post...cieszę się z Twojego powrotu do "korzeni " -...mam nadzieję że będzie się działo.....Bo odwiedzam bloga od samego początku...i gdzieś poniekąd założyłam swojego B dzięki Tobie Zuzanno....Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKurcze, to cieszę się, że gdzieś tam się na coś blog trochę przydał :)
UsuńPozdrowienia serdeczne!
a Krysia taka malutka była... ;) no ale co się tu dziwić ;)moja córeczka ma już 9,5 miesiąca a Ciebie tak dłuuugo tu nie było...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że na tym poście się nie skończy ;) Wszystkiego najlepszego na Nowy Rok!
Pozdrawiam z mroźnej Norwegii :)
9,5 miesiąca?? Wow, ale jestem do tyłu!!
UsuńNooooo w końcu !!!!! Krysia już taka wielka , że trudno poznać ! Fajnie , że znów nadajesz :) !
OdpowiedzUsuńPostaram się nadawać regularnie ;)))
UsuńJaka córcia już duża!!
OdpowiedzUsuńDobrze Cię tu znów czytać :)
OOOoooo jak fajnie, że już jesteś. Zaglądam co jakiś czas z nadzieją na nowy wpis. Mam nadzieję, że pokażesz co szyłaś jak Cię nie było:)
OdpowiedzUsuńOj, aż dziwnie tak napisać coś do TEJ Zuzi Górskiej, ale odważę się mając w pamięci miłe chwile spędzane na lekturze Twoich wpisów, gdy bywałaś tu częściej. Ostatnio wspominałam Twoje kapciuchy, że nie zdążyłam nabyć ;) Pozdrawiam najserdeczniej, będę z radością znów Cię tu odwiedzać.
OdpowiedzUsuńcieszę się na ten powrót:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńsuper, że wróciłaś :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJak wielu i ja także podczytuję Twojego bloga i bardzo się cieszę że wróciłaś do pisania, bardzo lubię tu zaglądać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
ale miło, że postanowiłaś tu powrócić, brakowało mi twoich wpisow
OdpowiedzUsuńJak widzę, nie będę pierwsza, ale mimo to powiem, że od Twojego blogu i moja przygoda się zaczęła :-) Pewnie dlatego też, że wylądowałam po sąsiedzku. Kibicuję od pierwszego czytania, dwa lata temu i fajnie, że jest ciąg dalszy :-)
OdpowiedzUsuń