niedziela, 13 stycznia 2013
Gość Specjalny
Nigdy wcześniej nie odwiedził nas ktoś tak ważny. I nie była
to królowa angielska.
W dzisiejszym świecie szybkość i łatwość przesyłania
informacji powoduje, że na wiele z nich reagujemy obojętnie. Na mojej facebook’owej
tablicy codziennie ktoś prosi o przygarnięcie zwierzaka, wpłatę na schronisko
czy wreszcie przekazanie 1% na daną fundację, organizację.
Człowiek się zaczyna przyzwyczajać. W końcu też 1% mamy
tylko jeden, psów więcej niż 2 raczej nie weźmiemy (statystycznie – choć wiem,
że statystycznie, to każdy Polak ma jedną pierś i jedno jądro), często apele
też nie dotyczą nas ze względu na miejsce zamieszkania potrzebującego a nasze,
zbyt daleko odległe, żeby na przykład oddać krew, o co też często apelują.
Miałam nadzieję, że mój blog i jego popularność nigdy nie
posłużą za narzędzie do proszenia o pomoc. Wiem, że wykorzystując bloga do
takich celów zbyt często, straciłby swoją moc. Ale nadszedł moment, kiedy
proszę Państwa o pomoc. O pomoc dla dziewczynki i jej rodziców, która zmieniła
moje życie.
Odkąd urodziła się Marysia, córeczka naszych znajomych –
Agnieszki i Bogdana, ani razu nie przejęłam się swoją fryzurą, figurą czy
cerą. A ile razy wcześniej potrafiłam
narzekać, ze tu kołtun, tu tłuszcz, tu krosta. Wiele moich problemów okazało
się nie być problemami, a nawet wstyd mi, że śmiałam te głupoty problemami
nazywać.
Dziś Marysia odwiedziła z rodzicami nasze skromne progi.
Było to jej drugie wyjście w gości w prawie rocznym, Marysiowym życiu. Dopóki
jesteśmy zdrowi, wszystko jest w naszych rękach. Pieniądze, miłość, dom, praca.
Tak naprawdę ze wszystkim możemy sobie poradzić sami. Kiedy ktoś zaczyna
chorować, może liczyć tylko na łaskę innych. Czy to rodziny, czy lekarzy,
pielęgniarek czy wreszcie obcych ludzi i Boga, czy jakkolwiek go nazwiecie.
Marysia urodziła się bardzo chora. Jej historię bliżej
możecie poznać na jej facebook’owym profilu http://www.facebook.com/MarysienkaZawisza
oraz stronie www http://www.marysienka.tio.pl/
Choroba dziecka jest chyba jednym z najgorszych przeżyć,
jakie mogą dotknąć rodziców. Dlaczego, skoro już tak bardzo los ich
doświadczył, nie znajdują ukojenia w ludziach, którzy to ukojenie powinni
dawać, w miejscach które powinny dawać nadzieję i wspierać ze wszystkich sił?
Dlaczego szpitale są tak nieprzyjazne, dlaczego matka musi koczować na stołku
przy łóżku dziecka, dlaczego w tej potwornie trudnej sytuacji rodziców
przytłacza jeszcze ta cholerna szpitalna rzeczywistość?
Patrzyłam dziś na żartujących, śmiejących się rodziców,
przytulających swoją maleńką córeczkę, na tatę Bogdana opowiadającego historię
o krówce, na mamę Agnieszkę pokazującą jak wygląda dynia i zadawałam sobie
jedno pytanie. Jak im pomóc?
Nie jestem naukowcem, nie jestem lekarzem, nie jestem nawet
rehabilitantem czy pielęgniarką. Ale mam bloga, który ma obserwatorów – Was.
Nie wiem czy mogę, nie wiem czy wypada, ale proszę Was, zajrzyjcie na stronę
Marysi, jeśli nie macie pomysłu co zrobić z 1% podatku – przekażcie go na jej
leczenie.
Dodatkowo zapraszam Was na aukcje Allegro, gdzie mama Marysi
wystawia torebki, które na ten cel jej przekazaliśmy http://allegro.pl/hobo-grey-zuzia-gorska-i2946895151.html,
http://allegro.pl/hobo-choco-zuzia-gorska-i2946895967.html,
http://allegro.pl/hobo-beige-zuzia-gorska-i2946896363.html.
Torby mają tę przewagę nad tymi kupowanymi na stronie pracowni, że pieniądze za
nie idą na szczytny cel, co jasne, ale jeszcze są dostępne od ręki. Nie trzeba
na nie czekać. No i licytacja zaczyna się od 1zł.
Proszę pomóżcie, ci ludzie naprawdę na to zasługują.
Agnieszko, Bogdanie, dziękuję Wam za Marysię, chylę czoła
przed Wami, Agnieszko, jesteś najwspanialszą „sexy mamą” jaką znam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przelałam pieniążki :) w ogóle nie uważam, by było to nadużywanie bloga z Twojej strony albo cokolwiek, czym się martwiłaś :) to świetna inicjatywa, wykorzystywać blogi, powinnaś być z siebie dumna, że pomagasz :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Bardzo bardzo bardzo dziękuję!
OdpowiedzUsuńO rety, Kochana, nie dziękuj tak, aż mi głupio, to nie była wielka darowizna, ale staram się zawsze przelewać jak widzę tego typu akcję na blogach/fejsie itp więc gdybym przelewała więcej niż 10 zł za każdym razem to bym zbankrutowała :)
OdpowiedzUsuńto ja Tobie dziękuję, że rozpowszechniasz tak szlachetne akcje :)
Nie o kwotę chodzi, tylko o okazane zainteresowanie :) A to w dzisiejszych czasach naprawdę niezwykle trudne.
Usuńkochana Zuzanno :):):)
OdpowiedzUsuńPoryczałam sie jak głupia, bo mam trojkę chłopaków, zresztą znamy się tutaj z tego naszego świata.
Wiem co to chore dziecko, wiem co to prosić o pomoc, ale gdy człowiek sam już nie może to...
Znów beczę, bo ja juz mam dobrze, cała trójka jest zdrowa. Ja, jutro z samego rana tez pomogę, buziaki
Mirelko, bardzo dziękuję za komentarz i zainteresowanie.
UsuńStarsza siostra Marysi ma na imię Mirelka :)
Wczoraj wrzuciłam na mojego bloga Twój link.Jestem mama chorej dziewczynki i wiem co to znaczy.Mam nadzieję, że poprzez poznanie historii małej Marysieńki więcej osób będzie mogło jej pomóc.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za wpis na blogu :)
UsuńCzy na zdjęciach w sukienkach jest jedno z Twoich dzieci?
Pozdrawiam ciepło :)
Niestety nie ale mam nadzieję, że później zagoszczą na moim blogu.
UsuńPani Zuzuiu, mój partner ma rockowy zespół - są z Poznania i grają często w poznańskich Pubach. Jeśli byłaby Pani zainteresowana i gdzieś w Waszych okolicach mogła zorganizować miejsce takiego koncertu, chłopaki bardzo chętnie zagrają koncert charytatywny. Proszę o kontakt gdyby była Pani zainteresowana, bo uważam, że swoje talenty trzeba wykorzystywać do pomagania innym i tak jak Pani oddając torebki na aukcje pomaga Małej Marysi swym talentem, tak chłopaki bardzo chętnie pomogą swoim! czekam na kontakt. francuski.toproste@gmail.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Iza
Pani Izabelo! Dziękuję za zainteresowanie, koncerty to rzeczywiście niezły sposób na pozyskanie pieniędzy! Szkoda, że Poznań tak daleko, bo obawiam się, że koszty dojazdu, organizacji przekroczyłyby wpływy :(
UsuńTutaj na miejscu rodzice Marysi zorganizowali już kilka koncertów, ich starszy syn chodzi z naszym synem do klasy w szkole muzycznej :) i właśnie ze szkołą zarówno śpiewali w chórze jak i grali w orkiestrze, a nawet siostra Marysi, 5letnia Mirelka jeden taki koncert "otworzyła" utworem zagranym na flecie :) Serdecznie dziękuję jeszcze raz za propozycję, jakby się coś "wykluło", pozwolę sobie skorzystać z kontaktu.