wtorek, 8 marca 2011
200 % normy :)
Siemka siemka, jak to młodzi mówią :)
A podobno z młodymi trzeba trzymać ;)
Oczywiście jak zwykle nie mam czasu, wpis wobec tego jak zwykle będzie bełkocząco chaotyczny - ale będzie ;) Nie wiem, czy blogspot likwiduje nieaktywne blogi ;)?
Więc po pierwsze primo - w zeszłym tygodniu udało się przeprowadzić warsztaty w Lesie Rąk, jak zwykle ciężko mi było wyjechać - ale jak już byłam na miejscu, to byłam najszczęśliwsza na świecie. Znów było kolorowo, głośno, śmiesznie, wesoło i twórczo. Tzn mi się tak wydaje :))) Mam nadzieję, że innym którzy byli też się podobało - a nie tylko mi. To by było trochę glupio jakby tylko mi się podobało ;))))
Tak czy siak, na każdych kolejnych warsztatach pojawia się o ileś procent więcej osób niż na poprzednich - trzon stanowią Ci co "już byli" i "nowi" :) I bardzo bardzo się cieszę, że jest zainteresowanie :) Że ktoś jednak przychodzi i szyje :)) A nawet że przychodzi tak dużo dziewczyn że biedne muszą czekać na wolną maszynę ( chociaż ostatnio było juz 5 ;)) - aha, ciężarne mają pierwszeństwo ;))))))
Smiesznie wyszło, bo jedna z uczestniczek była już niemal na "wylocie" porodowym ( 2 tyg do terminu ;)) i bałyśmy się czy zdąży cokolwiek uszyć ;))) A inna z dziewczyn zaaferowana chyba dośc ;) tą sytuacją całą chciała być miła i pożegnała się z jedną z wychodzących "udanego porodu"! Myśląc, że wychodzi ciężarna ;) a wychodził całkiem kto inny, i się lekko się zdziwił ;) słysząc życzenia udanego porodu ;)))) Więc potem każdego żegnałyśmy życzeniem udanego porodu i było bardzo śmiesznie ;)))
To były naprawdę niesamowite 3 dni, czułam się jak na najfajniejszych wakacjach, nie mogłam przestać opowiadać po powrocie. A czemu było tak fajnie? Dzięki Wam. Dzięki Moni u której zamieszkałam na te 3 dni, razem z Domą, Dzięki Justynie, Agnieszce, Karolinie, Magdzie, Ani, Julii, Oldze, Asi, Zosi, Zosi, Zosi, Żaklinie, Ani, Oli i całej reszcie zamieszanej w moją wyprawę do Warszawy :)
Dziewczyny, dziękuję za ten cudowny czas. Naprawdę było niesamowicie. Sama się sobie dziwię, bo ja nigdy nie byłam otoczona wianuszkiem psiapsiółek i nie spodziewałam się, że kiedyś w życiu będę się tak straszliwie dobrze czuć i bawić w towarzystwie kilku - a nawet kilkunastu dziewczyn :)
Dużo dają mi te kontakty i mam nadzieję, że Wam też. Czuję, że generuje się jakaś niesamowita energia i pozytywy. Jak ktoś czytał Tytusa - to tak chyba działała "optycola" :))))
Ech.. mąż krzyczy że mam iść grać na trąbce, tzn nie ja, tylko z Michałem ;))
Ale zanim pójdę - kilka zdjęć. Dorobiłam się własnych metek :))) Strasznie się cieszę że je mam, noszę sobie kilka przy sobie i oglądam raz na jakiś czas ;)))))
Maszynę narysowałam sobie sama, a całość złożył do kupy mąż Zofii z Lasu Rąk - za co bardzo bardzo serdecznie dziękuję :)
Do wyboru do koloru :)
Aha i jeszcze z ciekawostek ;)
Mój mąż najdroższy się wczoraj ukazał ;) w teleexpresie ;))))
O, tu fota z telewizora ;))))
Proszę zwrócić uwagę na błyszcząco świecącą obrączkę ;))
Pozdrawiam serdecznie :)))
Zu
Ps. Jakbym komuś nie odpisywała - proszę o powtórnego maila, miałam kłopoty z internetem i boję się, że może się okazać, że nie ogarnęłam wszystkiego :)
A podobno z młodymi trzeba trzymać ;)
Oczywiście jak zwykle nie mam czasu, wpis wobec tego jak zwykle będzie bełkocząco chaotyczny - ale będzie ;) Nie wiem, czy blogspot likwiduje nieaktywne blogi ;)?
Więc po pierwsze primo - w zeszłym tygodniu udało się przeprowadzić warsztaty w Lesie Rąk, jak zwykle ciężko mi było wyjechać - ale jak już byłam na miejscu, to byłam najszczęśliwsza na świecie. Znów było kolorowo, głośno, śmiesznie, wesoło i twórczo. Tzn mi się tak wydaje :))) Mam nadzieję, że innym którzy byli też się podobało - a nie tylko mi. To by było trochę glupio jakby tylko mi się podobało ;))))
Tak czy siak, na każdych kolejnych warsztatach pojawia się o ileś procent więcej osób niż na poprzednich - trzon stanowią Ci co "już byli" i "nowi" :) I bardzo bardzo się cieszę, że jest zainteresowanie :) Że ktoś jednak przychodzi i szyje :)) A nawet że przychodzi tak dużo dziewczyn że biedne muszą czekać na wolną maszynę ( chociaż ostatnio było juz 5 ;)) - aha, ciężarne mają pierwszeństwo ;))))))
Smiesznie wyszło, bo jedna z uczestniczek była już niemal na "wylocie" porodowym ( 2 tyg do terminu ;)) i bałyśmy się czy zdąży cokolwiek uszyć ;))) A inna z dziewczyn zaaferowana chyba dośc ;) tą sytuacją całą chciała być miła i pożegnała się z jedną z wychodzących "udanego porodu"! Myśląc, że wychodzi ciężarna ;) a wychodził całkiem kto inny, i się lekko się zdziwił ;) słysząc życzenia udanego porodu ;)))) Więc potem każdego żegnałyśmy życzeniem udanego porodu i było bardzo śmiesznie ;)))
To były naprawdę niesamowite 3 dni, czułam się jak na najfajniejszych wakacjach, nie mogłam przestać opowiadać po powrocie. A czemu było tak fajnie? Dzięki Wam. Dzięki Moni u której zamieszkałam na te 3 dni, razem z Domą, Dzięki Justynie, Agnieszce, Karolinie, Magdzie, Ani, Julii, Oldze, Asi, Zosi, Zosi, Zosi, Żaklinie, Ani, Oli i całej reszcie zamieszanej w moją wyprawę do Warszawy :)
Dziewczyny, dziękuję za ten cudowny czas. Naprawdę było niesamowicie. Sama się sobie dziwię, bo ja nigdy nie byłam otoczona wianuszkiem psiapsiółek i nie spodziewałam się, że kiedyś w życiu będę się tak straszliwie dobrze czuć i bawić w towarzystwie kilku - a nawet kilkunastu dziewczyn :)
Dużo dają mi te kontakty i mam nadzieję, że Wam też. Czuję, że generuje się jakaś niesamowita energia i pozytywy. Jak ktoś czytał Tytusa - to tak chyba działała "optycola" :))))
Ech.. mąż krzyczy że mam iść grać na trąbce, tzn nie ja, tylko z Michałem ;))
Ale zanim pójdę - kilka zdjęć. Dorobiłam się własnych metek :))) Strasznie się cieszę że je mam, noszę sobie kilka przy sobie i oglądam raz na jakiś czas ;)))))
Maszynę narysowałam sobie sama, a całość złożył do kupy mąż Zofii z Lasu Rąk - za co bardzo bardzo serdecznie dziękuję :)
Do wyboru do koloru :)
Aha i jeszcze z ciekawostek ;)
Mój mąż najdroższy się wczoraj ukazał ;) w teleexpresie ;))))
O, tu fota z telewizora ;))))
Proszę zwrócić uwagę na błyszcząco świecącą obrączkę ;))
Pozdrawiam serdecznie :)))
Zu
Ps. Jakbym komuś nie odpisywała - proszę o powtórnego maila, miałam kłopoty z internetem i boję się, że może się okazać, że nie ogarnęłam wszystkiego :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
oh Zu, to my dziękujemy, że taki kawał chce ci się jeździć do nas. A na warsztatach ubawiłam się po pachy - dzięki tobie, Moni, Donie, Adze - pozdrawiam was dziewczyny.
OdpowiedzUsuńHehe widzę, ze i mąż robi karierę medialną :)
OdpowiedzUsuńhihihi zupełnie przypadkowo miałam zaszczyt męża oglądnąć! hihihi dosłownie jednym okiem, bo drugie zajęte było domowymi sprawami... :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ze stolycy... podkarpacia :)
ale macie fajnie
OdpowiedzUsuńzazdroszczę jak cholera :)
metki fajne :D ( jak się takowe robi- bom ciekawa okrutna)
wszystkiego najlepszego z okazji babskiego święta :)
no proszę :) następny w rodzinie taki medialny
OdpowiedzUsuńheheheh
ale widziałam widziałam, tylko oczywiście sie nie zorientowałam, ze to szanowny mondż :) ale mojemu kochaniu powiedziałam, ze pewnie gdzies tam jest, bo pamiętam jak opowiadałaś o wypadzie swojego oblubieńca na tych historycznych nartach :):):) buziaki wielka kobieto
Zu pewnie, że nam się podobało tak samo jak i Tobie:) Już dawno nie miałam takiej przyjemności spędzania czasu z innymi kobitkami, ale my fajne babki jesteśmy i to dlatego:)Dzięki Kochana:))
OdpowiedzUsuńps.pisałam do Ciebie na fejsie o rzęsach:)odpisz jak możesz.
Buziaki posyłam
Zu, było super! Szczerze pisząc, nie mogę się doczekać następnego razu! Chyba dołączę do stałej ekipy ;)
OdpowiedzUsuńokropnie żałuję, że nie mogłam być na tych warsztatach, ale liczę na to, że na następne się załapię. Będę bacznie śledzić Twojego bloga i wyłapię ogłoszenie o kolejnych warsztatach. Gorąco pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńmedialna rodzinka. najwazniejsze, że kochajaca - super, zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuń200% a nie 300% czasem? Jak tak czytam, co robisz to poważnie zastanawiam się, kiedy Ty kobieto sypiasz :) Cudownie - jak człowiek ma zajęcie, to głupich myśli nie ma nigdy w głowie i łapie co najlepsze z życia. Uśmiałam się przy zdaniu o małżonku tzn. OBRĄCZCE :P Pilnuj a jak! :) Miłego dnia Zuziu!
OdpowiedzUsuńZu ja już "po". Zuziak 3020g, 52 cm spi w łóżeczku w domku. Przez porodówkę przeleciałam jak burza, mąż nie zdążył dojechać, potem szybko do domu do chłopaków. Mam nadzieję, że za niedługo dam radę uszyć sobie torbę dla malutkiej, póki nie zapomnę jak to jest z tymi suwakami ;).
OdpowiedzUsuńsuper metki, a materiał na portfel piękny!!
O maj gat :))))) Ale czadowo :)))) Łał co za informacja :))) Napisz kiedy urodziłaś ;)))
OdpowiedzUsuńCzyli nasze obawy czy zdążysz nie były bezpodstawne :)))))))
oj jak wesoło tutaj, aż chce się czytać...
OdpowiedzUsuńmedialnie, śmisznie i kolorowo!
Oby do Wiosny - Hej!
Zuziu czy można kupić ten portfel??
OdpowiedzUsuńPozdrawiam M.
Kurcze , ale medialna rodzina.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie po wyróżnienie jakim obdarowuję Twój Blog
http://syllaqmadam.blogspot.com/2011/03/wyroznienia.html
Zu, urodziłam w poniedziałek, czyli 7 marca. Dobrze, że warsztaty były tydzień wcześniej, bo normalnie bym nie zdążyła :)
OdpowiedzUsuńAtmosfera była super kobieca, w takim towarzystwie poród nie straszny:) A Monia mi wróżyła, że jeszcze długo z brzuchem pochodzę :)
Mam nadzieję, że uda mi się wyrwać na kolejne warsztaty lub jeszcze kolejne.
Hehe, medialny medialny ;) Ale obrączką ładnie puszczał zajaczki co ;)?
OdpowiedzUsuńKasiu - metki drukowane na tasiemkach :) w drukarni :)
Mirelko - wielka wielka, z 5 kg ostatnio do przodu jak nic :))))
Raspberry - odkryj się :))
Ekaterinko - zapraszam, no mnie się wydaje, że jest fajnie :)
Dziurko - ja to bym nazwała, że każdy ma jakiegoś bzika ;)))
Ja nowa - rzeczywiście - im więcej robię tym mam lepszy humor chyba ;))
Kasiu - oby nie za szybko do tej wiosny, jeszcze na narty chcę ;))
Moemagdo - daj znać na maila, jakbyś chciała taki portfel :)
Syllo - dziękuję :)
Zuziu gratuluję metek i pomyśleć,ze niedługo będę miała takie u siebie w domku. Serdecznie Ci dziękuję kochana. Buziaki
OdpowiedzUsuńZuziu, bardzo dziękuję za warsztaty. Było świetnie, nawet jak ten mój biedny portfel zszywałam (a właściwie chyba wszystkie go zszywałyśmy) na biegu. Teraz nikt mi nie wierzy, że ja SAMA, taki zrobiłam ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na następne warsztaty, a tymczasem zakupiłam maszynę i niecierpliwie tupiąc nóżką czekam na kuriera. Chyba będę SZYĆ ^^ Ha! Coś czuję, że moja fotografia na tym ucierpi...
P.S. Zamierzam pojawić się na Ściegach i przyciągnąć znajomych ;)Pozdrawiam!