poniedziałek, 2 listopada 2009
Listopad!
Ale zleciało..
Kolejny listopad.
Zaczął się niestety niezbyt ciekawie, bo męża mojego Bartosza dopadła grypa. Jedyna nadzieja w tym, że nie świńska ( co od razu zasugerowała moja mama).
Myślałam, że dzięki temu że będzie siedział w domu - zajmie się Małą, a ja poszyję..
Gdzie tam.
Prawie nic nie uszyłam. Jedną kopertówkę. A pomysłów tyle że już kartek brakuje żeby spisywać.
A z innej beczki:
Jutro idę do fryzjera :) Hura :) Po dwóch miesiącach czas zafarbować odrost.
Ale choćby "skały srały" nie podetnę ani o milimetr. Niech nawet nie próbują "troszeczkę podcieniować, troszeczkę końcóweczki podciąć"- aha! a potem mam opitolone 10cm. ANI MILIMETRA nie dam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hehehe! :-DD
OdpowiedzUsuńRozbawiłaś mnie!! Po pierwsze - mąż z grypą gorszy od przemarszu wojsk radzieckich. UMIERA! Jaka tam opieka nad dzieckiem?? ;-)
A po drugie: fryzjerka i tak Ci coś dziabnie na zasadzie: bo tu troszku jakoś nierównawo ma pani ;-))
Haha:) Też tak zawsze mówię a potem wychodze i wydaje mi się, ze nie mam połowy włosów!
OdpowiedzUsuńKopertówka śliczna, portfelikami, które pokazywałaś wcześniej jestem zauroczona!
Pozdrawiam:)
No dobra, poddałam się ;)
OdpowiedzUsuńPodcięła mi końcówki - bo jak spojrzała w kartę to się okazało, że ostatni raz podcinałam w marcu. Takze dałam. Ale naprawdę, przyrzekam, było to 0,5cm :)
Pozdrawiam dziewczyny! Dzięki serdeczne za komentarze :)